Autor |
Wiadomość |
Magdalena |
Wysłany: Sob 22:09, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Wiesz to ,że ktos nie ma chlopaka w wieku 18 roku zycia to nic strasznego ja tez nie mam a jestem od Ciebie duzo strasza . Poprostu rodzice obawiaja sie o Ciebie ,moze powinnas im pokazac ze jednak powinni dac Ci ten kredyt zaufania i pozwoici CI na troche swobody . Porozmawiaj z NImi na spokojnie . |
|
|
Kasia |
Wysłany: Sob 17:47, 17 Maj 2008 Temat postu: nadopiekuńczy rodzice |
|
moi rodzice nie dają mi żyć, kierują w 100% całym moim życiem i zabraniają mi wszystkiego. mam 18 lat i nie miałam jeszcze chłopaka bo moi rodzice sobie tego nie życza. nie chodze na imprezy bo mam czas tylko do godz. 23. mój dom jest jak więzienie i jest mi bardzo przykro z tego powodu. i jak tu żyć z takimi ludzmi?
|
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Śro 20:00, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
ja w sumie też. rodzice są nadopiekuńczy gdy gdzieś wyjadę. Kiedy jestem w domu to robie wszystko co chce mają mało czasu żeby się mną zajmować |
|
|
esia-pesia |
Wysłany: Śro 17:33, 23 Maj 2007 Temat postu: |
|
mi się wydaje od charakteru "dziecka" moja matka nie jest nadopiekuńcza ale mnie nie olewa ja mam tak pośrodku... |
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Wto 19:15, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
Fakt fajnie gdy pisze sie np. waży egzamin i dzwonią do Ciebie z troski aby zapytać jak poszło itd. Fajnie też usłyszeć gdy jest się na obozie jakimś gdy pytają się przez tel a ciepło sie ubierasz jesz normalnie... to takie miłe |
|
|
Magdalena |
Wysłany: Wto 17:43, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
Dokladnie lepsze to niz brak troski lub zainteresowania . Zreszta zawsze milo Nam jest jak ktos sie martwi o Nas itd ale jezeli wiemy jak sobie z tym radzic to nie powinno byc z tym problemu :)Najlepsze takie wyposrodkowanie pomiedzy tym nadopiekunczoscia a brakiem zainteresowaina |
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Wto 14:48, 22 Maj 2007 Temat postu: |
|
Ehh i mimo że mamy dość nadopiekuńczości i bywa uciążliwa to jesnak jest potrzebna i lepsza niż brak troski |
|
|
Magnolia |
Wysłany: Pon 23:00, 21 Maj 2007 Temat postu: |
|
zgadzam się z powyższym, lepsza nadmierna troska niż jej brak |
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Pią 20:46, 23 Mar 2007 Temat postu: |
|
Mimo wszystko uważam że lepsza jest nadmierna troska niż jej brak. |
|
|
miem |
Wysłany: Śro 19:51, 21 Mar 2007 Temat postu: |
|
co jest lepsze, nadmierna troska czy jej brak?
(wiadomo, co często bywa uciążliwe ) |
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Wto 20:31, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
Może to racja ;p Tak serio to jednak myśle że istnieje nadopiekuńczość |
|
|
miem |
Wysłany: Wto 12:27, 20 Mar 2007 Temat postu: |
|
a czy w ogóle istnieje coś takiego jak nadopiekuńczość?
dla mnie to troska o drugiego człowieka, czasem taka "nieznośna" |
|
|
Kamilcia |
Wysłany: Wto 16:41, 06 Mar 2007 Temat postu: |
|
Ja chyba teraz mam gorsze problemy z nadopiekuńczością rodziców niż wcześniej ... odkąd mama poszła do pracy czyli gdy byłam w pierwszej gimnazjum dzwoni do mnie kiedy wracam ze szkoły co robie czy coś jadałam itp. po mału już przestje ale czasem bywa to uciążliwe Ale ogólnie byłam wychowywana że mówie co i jak gdzie wychodze za ile mniej wicej wróce i jest wszystko ok |
|
|
skaamienialy |
Wysłany: Czw 11:34, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
ja nie doswiadczylem nadopiekuńczości- rodzice dawali i dają z siebie dużo, ale nie za dużo...Dzięki temu nie jestem rozwydrzonym "dzieciakiem", który musi mieć wszystko o czym tylko pomyśli... |
|
|
Anielka |
Wysłany: Czw 10:53, 25 Sty 2007 Temat postu: |
|
Znam przypadek że mama przez całą podstawowke przyprowadzała córkę do szkoły, siedziała cały dzień w tej szkole, na każdej przerwie przebywała z córeczką, karmiła ją kanapeczkami itp. a potem razem wracały do domu. Podkreśle że chodziłam do 8-letniej podstawówki. Dziewczyna była naprawde nieszczęśliwa.
U mnie nie ma źle, wychowano mnie tak że mówiłam gdzie wychodze, o której wróce, poprostu żeby nikt sie nie denerwował. Nigdy mnie nadmiernie nie kontrolowano, a ja nie naduzywałam zaufania rodziców.
Obecnie nie mieszka już pod skrzydełkami mamusi, ale do tej pory mamy dobry kontakt, mama nie wcina się w moje życie, pozwala mi uczyć się na swoich błędach, oczywiście wysłuchuje jej "mądrosci" życiowych ale nie musze się do nich stosować pod przymusem |
|
|